|
W końcu wszedłem ja. Jak łatwo zgadnąć w doskonałym humorze, bo gdy przez dwie
godziny oczekiwałem na audiencję u Pana Dział Reklamacji (płacąc przy tym za
parkowanie przed zamkiem WAmPARKów - WAmPARKi mieszczą się w strefie płatnego
parkowania i nie posiadają parkingu na klientów), to spotkało mnie więcej przygód
niż Harisona Forda we wszystkich częściach Indiany Jonesa razem wziętych. Ponieważ
Pan Dział Reklamacji zaczął szukać pod biurkiem kasety ze swym przebojowym nagraniem
"... zgodnie z paragrafem ...", więc postanowiłem uderzyć pierwszy.
"Proszę Pana. Nie przyszedłem się z Panem kłócić, lecz po to, aby mi Pan
anulował mandat". Pan Dział reklamacji zbaraniał. Nie miał przygotowanej
kasety. Wytrzeszczył oczy, podrapał się w głowę, po czym rzekł: "dobrze,
ale tylko ten jeden jedyny raz". Podziękowałem i wyszedłem.
Teraz morał: jeżeli kiedykolwiek dopadną Was WAmPARKi, to nawet nie próbujcie
nic reklamować (chodziaż na mandacie jest zachęta: "jeżeli nie zgadzasz
się z ... to zapraszamy do działu reklamacji..." - komedia). Wszelkie próby
reklamacji, to czysta strata czasu. Wiem, bo sam to przeżyłem.
Jeżeli już zdecydujecie się na ten desperacki krok i udacie się do Zamku WAmPARKów,
to przygotujcie coś zaskakującego (na przykład: dynia na głowę i "cukierki
albo psikus"...). Jeżeli spróbujecie coś zareklamować, to już po was.
I niech moc będzie z Wami!
|
|
|
|