|
Jak wygląda
typowy polski hiphopowiec? Otóż jest on zazwyczaj ogolonym na łyso młodzieńcem,
ubranym w zwisające ciuszki i marszczącym twarz tak, jakby trzymał w ustach cytrynę.
Wygląd ten znakomicie koresponduje z jego stylem muzycznym. Polski hiphopowiec
śpiewa i rymuje jak menel spod budki z piwem. Smętnym, chropowatym głosem opowiada
o tym, że brak mu pieniędzy na alkohol i papierosy. Opisuje, jak brudno i brzydko
jest wokół niego i jak bardzo nie wie, co ma z tym wszystkim zrobić. Zachowuje
się jak prymitywny i zagubiony degenerat, pozbawiony talentu, wrażliwości i wykształcenia.
Do kogo jest adresowana muzyka hiphopowa? Chyba do wszystkich i do nikogo. Mogą jej słuchać niewykształceni mieszkańcy wielkich blokowisk, gdyż przystępnym i zrozumiałym dla nich językiem opowiada o świecie za ich oknem. Mogą jej słuchać arystokraci i ludzie kultury, gdyż jest dla nich pocztówką z trzeciego świata. Jednak uniwersalność przekazu nie gwarantuje miejsca w panteonie sztuki.
Obowiązkiem
każdego artysty jest tworzenie rzeczy, których nie potrafią stworzyć inni. W przeciwnym
razie jego sztuka staje się prozą życia. Nie różni się niczym od pary butów, czy
też rolki papieru toaletowego. Polscy hiphopowcy nie zadają sobie zbyt wiele trudu
opracowując czy to słowa, czy muzykę do swoich utworów. Słowa piszą im się same.
Zapisują to, co widzą, co ich denerwuje, z czym mają problem, nie zadając sobie
trudu odpowiedzi na pytanie, w jakim celu mamy tego wszystkiego słuchać. Przy
wyborze muzyki wykazują się niebywała znajomością klasyki polskiej kinematografii
i złotych myśli inżyniera Mamonia. W filmie "Rejs" inżynier Mamoń stwierdził,
że najbardziej podobają mu się te melodie, które już kiedyś słyszał. Dlatego też
polski hip hop nie próbuje kreować nowych pomysłów muzycznych, lecz wybiera zgrane
i dobrze znane wątki melodyczne, ładując na nie niczym na wielbłąda swoje nieprzemyślane
i kulejące teksty.
Efekt: mierna, nudna, tandetna i sztampowa papka, której nurt przebiega równolegle z takimi stylami, jak disco-polo czy coutry. Muzyka prymitywów i chłopów, którzy w swej miernocie chcą powiedzieć o tym, że swędzi ich między palcami, a kobiety nie chcą z nimi chodzić do łóżka.
Nie chcę atakować
całego polskiego hip hopu. Szanuję takich artystów, jak "Paktofonika", "Kaliber
44", "Fisz" oraz innych, którzy w chociaż jednym utworze zadali sobie trud wykreowania
czegoś, czego nie jest w stanie powtórzyć losowo wybrany lump. Chcę jedynie zwrócić
uwagę na miernotę, jaka cechuje większość hiphopowych utworów, szczególnie powstających
w obecnym czasie wzmożonego zainteresowania tym gatunkiem muzyki.
Celem sztuki jest chwytanie za serce, a nie bicie po twarzy. Polscy hiphopowcy!
Pamiętajcie proszę o tej zasadzie zanim znowu zaczniecie śpiewać o tym, że "lubice
dupcie ale bez lateksu" lub że "hajsu jest za mało".
|
|
|
|